Za regułę uchodzi już, że narzekanie do trwała cecha Polaków to zazwyczaj ma to swoje uzasadnienie. Według socjologów najmniej obojętnie przechodzimy obok tematu pracy. Niewielu wychodzi z domu zadowolonych i z radością myśli o karierze zadowolonej. Praca rozumiana jest przez nas jako konieczny obowiązek, narzekając zarówno na warunki stanowiska, jak i płacę oraz towarzystwo. Badania potwierdzają, że mniej więcej połowa absolwentów wyższych uczelni nie znajduje pracy w swojej branży i to jest prawdopodobnie największym problemem, rodzącym codziennie tyle napięć. Studia nie są dzisiaj gwarantem pozycji społecznej, ani stabilnego położenia na rynku pracy. Zestawienie ambicji, planów i rzeczywistości bywają wręcz niemożliwe do przeskoczenia i schładzają motywację co drugiego przyszłego polskiego pracownika.
Chociaż wielu studentów po części zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji polskiej gospodarki, nadal wierzy w dobrze płatną pracę i możliwość szybkiego samorozwoju biznesowego. Większość z nich nigdy nie będzie pracowała w branżach związanych z ich wykształceniem i zdobytymi na uczelniach kwalifikacjami zawodowymi. Polacy z czasem godzą się z losem i podejmują się stanowisk, które pozwolą im wynająć mieszkanie i zaspokoić podstawowe potrzeby. Trudny do zaakceptowania splot wydarzeń to główne źródło frustracji. Aktualna praca nie satysfakcjonuje Polaków, a niemożliwość zmiany pozycji społecznej lub stopniowego awansu zawodowego jest niekiedy przyczyną stanów depresyjnych.
Powodem stałego źródła niezadowolenia jest także niezadowalający poziom relacji między pracodawcami i pracownikami. Trzy czwarte z nas uważa, że wiele przedsiębiorstw wykorzystuje niesprzyjające warunki na rynku pracy i nagminnie łamie prawa pracowników. Zdają sobie sprawę, że jeśli postawią się właścicielowi firmy, na ich miejsce czeka już kolejna długa kolejka osób. Zmuszeni do pogodzenia się z brakiem wynagrodzeń za nadgodziny boją się o stanowiska i za wszelką cenę nie chcą ich stracić.