Jedne z najbardziej groźnych dla zdrowia trucizn, dioksyny, bo o nich będzie mowa. Skąd się biorą? Po części ze spalania drewna i substancji organicznych. Głównym źródłem ich powstawania jest palenie śmieci, tworzyw sztucznych, itp. Stanowią wielkie zagrożenie dla ludzi. Posądza się je o kancerogenne (nowotworowe) działania.
Dioksyny były powodem zatrucia organizmu prezydenta Ukrainy Juszczenki. Na szczęście wykryto w porę ich obecność w jego organizmie i zastosowano odpowiednią kurację. Ale nie każdy jest prezydentem. Głośna również był afera z holenderskim mięsem zatrutym tymi substancjami. Badania wykazały, ż oszczędni Holendrzy karmili zwierzęta starym wyeksploatowanym olejem ze stacji transformatorowych. Dodajmy, iż ten olej uzyskiwany jest z ropy naftowej. To w ogóle pomysłowy naród. Od kilku dobrych lat prowadzą hodowlę pomidorów bez grama gleby. Robią to sadząc je na warstwie wełny mineralnej. Komputerowy system doprowadza nawozy sztuczne rozpuszczone w wodzie… i do klienta z reklamą – jedz warzywa, będziesz zdrowy! Na szczęście inspekcje sanitarne dostrzegły ten problem i dioksyny znalazły się w zasięgu ich kontroli. Mogą to też robić na własną rękę importerzy żywności przeprowadzając laboratoryjny monitoring przywożonych towarów. Oddala to od nich potencjalne niebezpieczeństwo wprowadzenia do obrotu trucizny.