Cykl koniunkturalny, przez który rozumiemy cykliczne wahania wielkości makroekonomicznych, towarzyszy nam co najmniej od czasów, których sięga historia myśli ekonomicznej. W świecie obserwujemy ową cykliczność, a w zasadzie sobie o niej przypominamy w czasie, gdy przychodzi kryzys. Z kolei niemal pewne jest, że ten zawsze – prędzej, czy później się pojawi.
Cykliczność gospodarcza polega między innymi na okresowym przechodzeniu z fazy wzrostowej do spadkowej i odwrotnie. Można ją rozpatrywać w krótkich i długich okresach.
W zamierzchłych czasach, gdy gospodarka opierała się w dużej mierze na rolnictwie, przyczyn cyklicznych wahań dopatrywano się w różnych dziwnych zjawiskach naturalnych – na przykład plamach na słońcu.
Dzisiejsza ekonomia wyjaśnia przyczyny cyklu koniunkturalnego w oparciu o zmiany wielkości ekonomicznych, takich jak na przykład zagregowany popyt, czy zagregowana podaż, których zmiany z kolei wynikają z innych czynników oraz czynników społecznych jak zmiany w zakresie skłonności do oszczędności i tezauryzacji – czyli gromadzenia i przechowywania dóbr materialnych. Te z kolei są dyktowane również jeszcze innymi czynnikami.
Współczesny cykl koniunkturalny oraz samo zjawisko kryzysu gospodarczego jest znacznie bardziej złożone. Między innymi z powodu globalizacji, a także rozwoju mediów i dostępu do informacji.
Dzisiejsze, te duże kryzysy gospodarcze mają charakter ogólnoświatowy, a nie krajowy. Z prostej przyczyny, którą jest wymiana handlowa między poszczególnymi krajami oraz względnie swobodne przemieszczanie się ludności. Przy czym ten pierwszy czynnik eksportu i importu dóbr jest zdecydowanie istotniejszy. Jak gdzieś się dzieje źle, w którejś z silnych i istotnych gospodarek, to kryzys rozlewa się na cały świat. Bywa też, że przyczyna ma po po prostu ogólnoświatowy charakter.
Bardziej się nad tym zastanawiając, może dostrzec, że sama przyczyna jest jedynie iskrą zapalną kryzysu, który w wyniku strachu, działalności mediów przekształca się w samonapędzającą się machinę. Zwykle skutki kryzysów nie musiałby być, aż tak dotkliwe gdyby nie panika i obawy społeczeństwa o swoje oszczędności, majątek, inwestycje. Te obawy popychają ludzi do podejmowania szybkich, nie zawsze najlepszych decyzji. Czy są one złe czy dobre, nie ma tu nawet większego znaczenia. Prowadzą do działania, przerzucania kapitału w inne miejsca np. złoto, nieruchomości i te sektory, które zwykle uważane są za bezpiecznie. W skali masowej te działania prowadzą do kolejnych zmian i napędzają określony trend. Nagła, masowa sprzedaż czegoś, która jest powodowa ucieczką od danego waloru wywoła silny spadek cen tego waloru. Z kolei masowe kupowanie jakiegoś dobra/waloru napędza wzrost jego cen. Szczególnie w sytuacjach gdy popyt znacząco przewyższa podaż i pojawia się bardzo niekorzystna gospodarczo dysproporcja.
W gospodarce niestety wszystko jest ze sobą powiązane. Tym samy wzrost cen jednego dobra może powodować wzrost cen innego. Jeżeli zmiany te są gwałtowne może dojść do bardzo niebezpiecznego zjawiska inflacji galopującej lub nawet hiper inflacji, której doświadczyła Polska w czasach PRL-u.
Rola mediów w kreowaniu kryzysu.
Meda walcząc o oglądalność są nastawione na potęgowanie dramatyzmu, który wzbudza jeszcze większy strach i panikę. Dlatego dzisiejszy, powszechny dostęp do mediów również ma znacznie. Ludzie w trudnych sytuacjach postępują często na zasadzie tak zwanego owczego pędu, czyli robią to co inni. Co ciekawe nawet Ci, którzy podjęliby inne decyzje, często muszą kolokwialnie mówiąc „podążyć za stadem” w owczym pędzie, bo masowe ruchy wywołują tak daleko idące zmiany np. cen, że inna decyzja nawet logiczna, może okazać się błędna. Machina kryzysowa sama się napędza, a w gospodarce trend wzrostowy zmienia się na spadkowy.
Moim zdaniem można zatem powiedzieć, że oprócz czynników ekonomicznych olbrzymią rolę odgrywają również media potęgujące napięcie oraz psychologię ludzkich zachowań. Być może wiele kryzysów rozeszłoby się po kościach gdyby nie fakt, że ludzie w stresie postępują tak, a nie inaczej. Gdybyśmy w czasach kryzysu nie przerzucali kapitału na nieruchomość to mieszkania, domy, czy grunty, a co za tym idzie materiały budowlane i wykończeniowe nie drożały by w takich momentach w tak drastycznym tempie.
Dużą rolę odgrywa również Państwo, które posiada odpowiednie instrumenty w postaci na przykład polityki monetarnej. Ma ona na celu regulowanie kapitału w gospodarce, a tym samym popytu i podaży, ale błędnie użyta może kryzys napędzić. Na przykład jeżeli władze monetarne nieprawidłowo zdiagnozują kryzys lub będą mieć błędne założenia co do jego rozwoju.
Politycy.