Jeden ze znanych portali internetowych, poświęconych zatrudnieniu, przeprowadził ankietę dotyczącą motywacji do pracy. Wyniki są zgodne z przewidywaniami przeciętnego Polaka. Otóż, aż 50 % ankietowanych uważa iż płaca jest podstawowym czynnikiem poszukiwania pracodawcy. A 25% respondentów uznaje, że docenianie osiągnięć przez pracodawcę jest tym czynnikiem, który stymuluje ich do lepszego angażowania się w zakładzie. Na dalszych miejscach znajduje się: dobra atmosfera, dodatkowe bonusy, np. w postaci fundowania salonów odnowy, prywatne ubezpieczenia zdrowotne, itp. Aż dziwne, że satysfakcja z wykonywanej pracy znalazła się na dalszych miejscach. W związku z powyższym, nasi rodacy szukają ogłoszeń w stylu: praca w Anglii, Norwegii, itp. Ale z związku z wszechogarniającym Stary Kontynent kryzysem, w tamtych krajach następują przetasowania w zatrudnieniu.
Coraz mniej poszukuje się cudzoziemców na tzw. stanowiska umysłowe, czyli w sektorze finansowym, ubezpieczeniach, administracji oraz inżynierskich. Kompresja etatów dotyka całe sektory. Natomiast w dalszym ciągu jest popyt – choć mniejszy – na osoby o niskich kwalifikacjach, którym rzecz jasna adekwatnie można mniej płacić. Dotyczy to sektorów usług, służby zdrowia i opieki.
Na to ostatnie ma wpływ coraz dłuższe życie, jakim cieszą się mieszkańcy naszego kontynentu. Ludzie wiekowi często są niedołężni, a imigranci są tańsi i wcale nie gorsi jako opiekunowie, od tubylców. Wprawdzie zarobki opiekunów nie są oszałamiające, ale zazwyczaj oprócz pensji zapewnione jest zakwaterowanie i wyżywienie. Znam polską rodzinę (co pół roku „wymieniają się”), która opiekuje starszą osobą we Włoszech. Miesięczne wynagrodzenie, to 2 000 zł (w przeliczeniu). Nie są to więc żadne kokosy, ale dla osób bez atrakcyjnego wykształcenia, a pochodzących z rejonów o dużym bezrobociu jest to atrakcyjne.
Najbardziej stabilny jest los naszych informatyków, którzy zazwyczaj nie mają problemu z zatrudnieniem. Jednym z istotnych elementów tego stanu rzeczy jest fakt, iż wszystkie języki programowania bazują na angielskim, więc kto w Polsce nauczył się programować, ten prawie bezboleśnie adaptuje się w innym kraju.