Dywinacja, czyli inaczej wróżbiarstwo stało się dla wielu osób sposobem na zarabianie pieniędzy. Szczególnie dla tych, którzy potrafią się świetnie odnaleźć w dzisiejszym medialnym, cyfrowym świecie. Nie tylko tym radiowo-telewizyjnym, ale przede wszystkim w social mediach. Portale społecznościowe pozwalają niewielkim kosztem dotrzeć do wielu ludzi. Narzędzia reklamowe umożliwiają także skierowanie materiału do określonej grupy ludzi. Socjal media nie tylko wykorzystuje się do reklamowania produktów i usług, ale także do kreowania opinii i docierania do konkretnych typów ludzi.
Dywinacja, czyli sztuka przepowiadania przyszłości sięgają starożytności. W różnych kulturach istniały różne metody wróżenia: od wróżenia z fusów herbacianych, kości, runy, przez karty tarota, aż po gwiazdy i astrologię. Zwolennicy dywinacji wierzą, że pewne symbole i znaki mogą dawać wgląd w przyszłe wydarzenia lub ukryte aspekty teraźniejszości.
Jak to działa – psychologia wróżbiarstwa
Wróżki, jasnowidze, tarociści, tajemnicze cyganki – wszyscy oni oferują swoje usługi ludziom szukającym odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości, miłości, zdrowia czy kariery. Ale czy dywinacja to rzeczywiście mistyczna sztuka przewidywania przyszłości, czy może raczej umiejętna manipulacja emocjami i nadzieją klientów, bazująca na chęci poznania swojej przyszłości. Jednak nie wszystkie pobudki potencjalnych klientów dotyczą ich samych. Nie wszyscy też mają dobre intencje, bowiem zdarzają się też chęci zaszkodzenia komuś np. po przez klątwę. Cóż można zapłacić komuś za rzucenie na kogoś klątwy. U człowieka racjonalnego tego typu zlecania, ogłoszenia od razu wywołują sarkastyczny uśmiech. Jednak nie brakuje ludzi, którzy tak bardzo chcą komuś zaszkodzić lub odegrać się za jakąś wyrządzoną im krzywdę, że są w stanie zapłacić za rzucenie klątwy, bez względu na to, czy to absurd czy nie. Taka już ludzka natura.
Wielu psychologów twierdzi, że sukces wróżek opiera się na kilku kluczowych elementach psychologicznych. Przede wszystkim jest to efekt Barnuma, który polega na skłonności ludzi do akceptowania ogólnych, pozytywnych opisów jako szczególnie trafnych wobec nich samych. Typowe stwierdzenia używane przez wróżki są na tyle ogólne, że pasują do niemal każdego.
Innym elementem jest cold reading, czyli technika, w której wróżka zadaje ogólne pytania i obserwuje reakcje klienta, aby dostosować swoje przepowiednie. W ten sposób może wydawać się, że ma nadprzyrodzone zdolności, podczas gdy w rzeczywistości po prostu umiejętnie czyta mowę ciała i wyrazy twarzy.
Manipulacja czy pomoc?
Choć wiele osób korzystających z usług wróżek twierdzi, że znalazło w nich pocieszenie i kierunek, nie brakuje głosów krytycznych. Często mówi się o tym, że wróżki zarabiają na naiwności swoich klientów, którzy w trudnych momentach życia szukają łatwych odpowiedzi i szybkich rozwiązań. Manipulacja emocjami i umiejętność wywoływania poczucia wyjątkowości to podstawowe narzędzia, które pozwalają wróżkom zdobywać i utrzymywać klientów.
Jednakże, niektórzy argumentują, że jeśli ktoś czerpie pozytywne korzyści z wizyt u wróżki – nawet jeśli to tylko efekt placebo – to czy naprawdę można mówić o oszustwie? W wielu przypadkach spotkanie z wróżką może działać terapeutycznie, oferując wsparcie i poczucie, że ktoś nas rozumie i wysłuchuje.
W Polsce działalność wróżek nie jest ściśle regulowana, co oznacza, że każdy może oferować tego typu usługi bez konieczności posiadania specjalnych licencji czy kwalifikacji. To stwarza pole do nadużyć, szczególnie wobec osób starszych czy w trudnej sytuacji życiowej. W niektórych krajach podejmowane są próby regulacji tej branży, aby chronić konsumentów przed oszustami.
No Wróż Maciej, ciekawe kiedy zacznie rzucać klątwy za pieniądze.
Nie rozumiem naiwności tych ludzi, którzy w to wierzą, przecież to od razu widać, że to ściema. Sypią ogólnikami i rzeczami, które nawet ja wywnioskuję z odpowiedzi na zadawane klientowi pytania.
Jak słyszę to w radiu w samochodzie, to zawsze się uśmieję.